sobota, 28 kwietnia 2012

X

Przebudziłam się jak co dzień. Godzina 11, promyki słońca próbują sie przedostać przez niezbale zasunięte rolety. Żadna nowość. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna, aby wpuścić, więcej słońca, które zimą było przecież rzadkością. Odsunęłam żaluzję i ujrzałam po drugiej stronie cos dziwnego. Mianowicie dużą ciężarówkę od przeprowadzek. Nowi sąsiedzi? Może ktoś fajna. Jak na razie sąsiadów nie poznałam. Wszyscy zapracowani i zabiegani... Podeszłam do szafy z której wyjęłam brązowe spodnie i biały luźny sweterek. Poszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę. Umyłam zęby i gdy ubrałam przygotowane rzeczy, zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i słuchając radia zjadłam przygotowane śniadanie, wymachując nogami w powietrzu, przy wysoki stołku. Posprzątałam po sobie i usłysząłam klakson auta. Podeszłam do okna i ujrzałam odjeżdżającą ciężarówkę. Może czas przywitać nowych sąsiadów? A jeśli okażą sie wredni? Mówi sie trudno. Ubrałam sznurowane, wyższe buty i mój płaszczyk oraz szalik. Wyszłam z domu i zakluczywszy drzwi, podążyłąm w stronę domu z przeciwka, nie różniącego sie praktycznie niczym od mojego, prócz zielonych okiennic. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam na dzwonek. Usłyszałam kroki, a po chwili nowy sąsiad otworzył mi drzwi. Kiedy zobaczyłam kto nim jest, wryło mnie w ziemię.
-To ty ?! - osoba stojąca na przeciwko mnie również nie ukrywała zdziwienia.
-To już jest bardzo dziwny zbieg okoliczności. - chłopak zaśmiał się drapiąc za głową.
-I że Charlie Martin ma być moim sąsiadem ? - udałam zniesmaczoną, a on obdarował mnie pełnym wyrzutu spojrzeniam.
-To co ja mam powiedzieć ? - odgryzł się, a ja pokazałam mu język. - Przepraszam mamy ekki bałagan, ale może wejdziesz? - zapytał robiąc mi miejsce w drzwiach.
-Jasne, może pomogę ? - odparłam pełna zapału rozpinając płaszcz.
-Po prostu rozbierz sie i chodź do kuchni - szatyn zaśmiał się i ruszył przodem. Odwiesiłam płaszczyk na wieszak i ruszyłam za nim. - Soku?
-Poproszę. - odpowiedziałam siadając na krześle. Nalał napoju i podał mi szklankę.
-Tak właściwie to może chcesz poznać mojego brata ? - zapytał śmiesznie ruszajac brwiami.
-Jeśli ma taki charakterek jak ty to nie, dziękuję. - chłopak sie zaśmiał, że aż mnei przeszły ciarki. Miał na prawdę uroczy śmiech. - A tak serio to z checią.
-To ja już po niego pójdę. - chłopak wyszedł z kuchni, a ja rozejrzałam się wokół. Kuchnia była podobna do naszej. Tylko jakby bardziej pusta. Zresztą dopiero sie wprowadzili. Przechyliłam szklankę. - Brooke poznaj mojego brata, Levisa.
Gdy w drzwiach pojawił się chłopak, wyplułam sok ze zdziwienia. Już wiedziałam skąd znałam oczy Charliego. Były takie same jak Levisa. Nie mogłam w to uwierzyć. Serce przyspieszyło mi do 100 uderzeń na minute. Szatyn również był zdziwiony, a jednocześnia wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć ze szczęścia.
-Levis ! - krzyknęłam w końcu uradowana i podeszłam do chłopaka, rzucając mu sie na szyję. Ten onjął mnie w tali i uniósł.
-Brooke, tak się cieszę ! - usłyszałam jego rozbawiony głos. Odstawił mnie na ziemię i spojrzał w moje oczy.
-To na prawdę ty. - dotknęłam dłonią jego policzka, aby przekonać się, że to nie sen. - Czemu mi nie powiedziałeś, że się przeprowadzasz ?!
-Chciałem. Wtedy kiedy wyjeżdżałaś. Pamiętasz ?
Myślami wróciłam do tego dnia. Pamiętałam jak zszedł ze schodów i o czymś chciał mi powiedzieć. Gdy wspomniałam o Nowym York'u, uśmiechnał się.
-No to dlaczego nie powiedziałeś ? - zapytałam z wyrzutem.
-Dla tej właśnie chwili. - posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam i ponownie sie do niego przytuliłam.
-Głupek. - odpowiedziałam wtulając sie w jego klatkę piersiową.
-Też tęskniłem . - odpowiedział powodując napad śmiechu.
-No no no. Nie wiedziałem, że się znacie. - przpomniał o swojej obecności Charlie.
-Tak jakoś wyszło. - odparłam głupkowato, wzruszając ramionami.
-Porywam cię na spacer. - odezwał się Levis i pociągnął mnie za rękę do wyjścia.
-Ale jak się zgubimy to nie moja wina. Nie znam tak dobrze Nowego York'u - usprawiedliwiłam sie już na początku zakładając płaszczyk.
-Najwyżej. Na razie Charlie ! - krzyknął do brata, a ten machnął tylko ręką. Wyszliśmy kierując się w stronę parku. - I jak życie z ojcem ? - zapytał obejmując mnie ramieniem.
-W miarę. Coraz lepiej sie dogadujemy, myślę, że niedługo będziemy na fazie zwracania się do siebie córka-ojciec. Jak na razie mówimy sobie po imieniu. A jak u Ciebie ?
-Nie najgorzej. Miałem lekkie problemy za nocowanie razem z Tobą, ale warto było. - powiedział uśmiechajac się do mnie, a ja poczułam, że się rumienie. Usiedliśmy na jednej z ławek. Chłopak nie zdejmował ręki z mojego ramienia. O dziwo, nei przeszkadzał mi to. Wręcz przeciwnie, oparłam swoją głowę o jego ramię, a ten przycisnął mnie do siebie mocniej. - Brakowało mi Ciebie w sierocińcu. - powiedział smutno gładząc mnie dłonią po przedramieniu.
-To czemu nie dzwoniłeś ? - zapytałam podnosząc głowę, aby widzieć jego oczy.
-Bałem się, że się wygadam, a tego nie chciałem. Zresztą chciałem sprawdzić czy nie uzalezniłem sie od Ciebie. - odparł, a ja przewróciłam oczami. - Jak widzisz jeszcze nie jest źle. - zachichotałam, a chłopak zapatrzył sie w moje zielone oczy. Zatracił się. Z mojej twarzy znikł uśmiech. Zrobiłam się poważna. Jego twarz od mojej dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Chłopak zaczął niebezpiecznie skracać tę odległość. Z jednej strony tego chciałam, z drugiej nie mogłam. Spuściłam głowę w dół. Nastała chwila krępującej ciszy. - Mam pomysł. - rzucił Levis i podniósł się z miejsca. - Podpiszemy te ławkę. Od dzisiaj będzie to nasze miejsce ok ? - zapytał podekscytowany wyjmując biały marker, a ja pokiwałam głową. Zgrabnym pismem napisał na ławce Brooke & Levis. Uśmiechnęłam się na widok owego ,,dzieła".
-Ładnie piszesz. - skomentowałam, a ten przwrócił oczmai.
-Chodź, idziemy coś zjeść. - wstałam, a ten otoczył mnie ramieniem i ruszyliśmy w kierunku pizzeri. Otworzyliśmy drzwi do niebieskiego pomieszczenia i zajęliśmy miejsca. Levis naturalnie odsunął mi krzesło. Każdy z nas zamówił pizzę i napój. - Jakie plany na przyszłośc ? - zapytał popijając colę.
-Hmm... Do końca tygodnia leniuchuję, a od poniedziałku drugi semestr w szkole. A ty ?
-Ja prawdopodobnie tak samo, ale pytałem raczej o taką dalszą przyszłość.
Zamyśliłam sie chwilkę. Nigdy na ten temat nie rozmyslałam. Może to głupie, ale sama nie wiedziałam czego chcę.
-Dalej studia. Może architektura lub dziennikarstwo. Może przejmę fach po tatusiu - zaśmiałam się wyobrażając sobie mnie w roli szefa.
-Po tatusiu? A co on właściwie robi?
-Jest vice dyrektorem naczelnym New York Times'a. - odparłam biorąc łyk pomarańczowego soku.
-Wow. Nieźle. - kelnerka przyniosła pizze, a my zabraliśmy się do jedzenia. Cały czas rozmawialiśmy na równe tematy, o różnych głupotach. Czas z Levis'em uciekał bardzo szybko.
-Ja będę lecieć. Jest już 18. - powiedziałam patrząc na wyświetlacz telefonu.
-Serio ? Czas szybko zleciał.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy z lokalu. Udaliśmy się w stronę domów. Szliśmy w ciszy. Tym razem chłopak nie obejmował mnie ramieniem.
-O czym myślisz ? - zapytał mnie, a ja lekko sie zdziwiłam. Co miałam mu powiedzieć ? Myślę nad tym co do mnei czujesz ? Głupie.
-O niczym szczególnym. Przypomniała mi sie mina opiekunki gdy zobaczyła nas jak śpimy razem - powiedziałam i wybuchłam głośnym śmiechem.
-Masz rację. Wyglądała jakby miała zaraz eksplodować. ,,Ale tak nei wolno?! Co wy sobie wyobrażanie?!" - zaczał udawać głos opiekunki na co ja zaśmiałam sie jeszcze głośniej.
-Uwielbiam łamać reguły.
-Dokładnie. Po to one są, żeby je łapać - odpowiedział Levis. Staliśmy już pod moim domem.
-To do jutra sąsiedzie. -powiedziałam nadając nacisk na ostatnie słowo.
-Lepszej sąsiadki nigdy nie miałem. - odparł rozmarzonym głosem, a ja zachichotałam. Przy nim tak dobrze się czułam. Cały czas się smiałam i nie przejmowałam sie niczym. Miał to coś.
-Cześć . - rzuciłam i wsparłszy się na palcach, pocałowąłam go w policzek.
-Pa. - odpowiedział i odprowadził mnie wzrokiem do drzwi.



O matko jakie dno xd przepraszam, że tak długo nic nei wstawiałm ;/ Zrozumcie, testy i 3 blogi do ogarnięcia ;/ I jeszcze wyłączający sie internet ;/ Masakra...
Za wszystkie błędy strasznie przepraszam !
Dziękuję za wszystkie wcześniejsze komentarze, których było aż 9 ! Kocham Was <3
Zapraszam na bloga, którego prowadzę z panią Horan ;**


Pozdrawiam
black.character

7 komentarzy:

  1. spoko rozdział szkoda, że tak mało się działo :) Mam nadzieje, że szybko będzie kolejny!
    http://najamajke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny:)Mam nadzieje ze dodasz szybko nastepny.A.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. super :) czekam na kolejny
    http://69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!!! Wreszcie coś dopisałaś;) Ale rozumiem, że masz jeszcze 2 inne blogi;p Musimy obgadać z Kinią i Anią kiedy się spotykamy;*** Będzie świetnie;) Kocham twoje opowiadania;** <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog ! :) Od teraz będę już czytać bez zaległości !
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zasługujesz na te 6 komentarzy, zasługujesz na wiele więcej, kurde wciąga jak cholera ;D Fantastyczne. Czekałam z niecierpliwością na dalszą część, w końcu się doczekałam. Masz talent i to wielki, nie zmarnuj tego.


    Jeśli masz ochotę poczytać także moje wypociny, to zapraszam:
    marsz-mendelsona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń