sobota, 28 stycznia 2012

I

Życie jest darem. Pomomi iż spełniają się nasze wszystkie marzenia, osiągamy wyznaczone cele i wszystko przebiega po naszej myśli, to życie nigdy nie będzie idealne. Tak samo jak ludzie. Czasami..
-Brooke ! - krzyknęła zapewne po raz któryś z rzędu moja mama, przywracając mnie do rzeczywistości.
-Ta..tak mamo ? - zapytałam wracając do świata ludzi.
-Jeśli chcesz spóźnić sie do szkoły, to jesteś na dobrej drodze !
-Nie - jęknęłam.. Bardzo nie lubiłam szkoły. Bardziej niż inni nastolatkowie. Czułam, że szkoła to strata czasu. I tak 80 % wiadomości, miało mi sie w przyszłości nie przydać. - Już wstaje ! - wstałam opuszczając moje wygrzane łóżko i cieplutką kołdre. Podeszłam do szafy szukając stroju na dzisiejszy dzień. Jak zwykle w Chicago pogoda była wietrza, więc zdecydowałam się na ciemne jeansy i bluzkę w czarno-niebieski paski. Poszłam do łazienki, wykonałam wszystkie poranne czynności i zeszłam na śniadanie.
-Kochanie za 20 minut zaczną Ci się lekcje, więc prosze pośpiesz się. - poinformowała mnie mama  dopijając kawę i latając za różnymi rzeczami.
-Kto się spóźni ten się spóźni - powiedziałam i zaśmiałam się. Nie umiałam sie kłócić z mamą. Zjadłam szybko płatki, ubrałam buty, wzięłam torbę i po chwili już siedziałam w aucie koło mamy, która już włączała płytę na której zgrałam wszystkie piosenki Avril Lavigne. Uwielbiałyśmy ją. Kochałam w mojej mamie to, że zachowywała się jeszcze jakby była nastolatką. Może to przez słodycze ? W końcu pracowała w cukierni. Może też to była maska, bo nie chciała pokazać, że cierpie po tym jak mężczyzna, który był moim ojcem, ją zostawił ? Nie nazywałam go tatą. Nigdy. Nie uważałam go za swojego ojca. Skoro zostawił mame jak była w ciąży to co to za ojciec ? Mama też nigdy o nim nie wspominała. No i chyba dobrze. Byłyśmy już przy szkole. Gdy wysiadałam mama jeszcze krzyknęła.
-Nie zapomnij, że o 17 wyjeżdżamy !
-Jasne. - i ruszyłam w stronę szkoły. Przez chwilę nie rozumiałam o co jej chodziło, ale przypomniało mi się, że mieliśmy dzisiaj jechać na koncert Avril.
-Hej Brooke !
-Cześć ! - była to Lissa. Moja najlepsza przyjaciółka. Cmoknęłyśmy sie w policzek. Po chwili zauważyłam niedaleko Kevina idącego w naszą stronę. Kevin był moim przyjacielem, ale nie nawidził się z Lissą, która zresztą nie miała pojęcia, że z nim gadam. Tylko mama o tym wiedziała, mojej przyjaciółce nie chciałam nic mówić. Nie zrozumiałaby.
-Wspominałam Ci, że dzisiaj jade z mamą na koncert Avril ! - niemalże krzyknęłam, żeby Kevin zrozumiał, że się dzisiaj z nim nie spotkam. Zrozumiał bo ominął nas patrząc na mnie ze smutnymi oczami.
-Tak wspominałaś. Tylko czemu tak głośno mówisz, stoję przecież obok.
-No tak, bo.. jestem taka podekscytowana !
-Ach tak.. dobra nieważne. Mówiłam Ci o nowych chłopaku z naszej szkoły ?
Jest. Nie zauważyła, że kłamałam.
-Nie, nic nie mówiłaś.
-To teraz Ci opowiem.
Dalej już jej nie słuchałam. Zresztą nie zauważyłąby. Kiedy zaczynał się temat chłopaków, nikt ani nic nie mogło jej przerwać. Zrozumiałam tylko, że ma na imię Jake i jest rok starszy. Dzwonek na lekcje.
-Kurde ! Reszte napisze Ci smsem ok ?
-Nie ! - odkrzyknęłam zbyt wcześnie. - Znaczy.. tyle już mi wystarszy - odpowiedziałam z uśmiechem. 
-Ok.. to pa. - i odeszła w stronę swojej klasy. Momentami żałowałam, że nie jesteśmy razem w klasie, ale w takich momentach jak ten, dziękowałam Bogu, że jesteśmy w innych klasach. 
Lekcje minęły dość szybko.. Aż dziwnie szybko. Mama przyjechała cała w skowronkach. Gdyby stała a nie była w aucie, to tupałaby nóżkami w miejscu jak mała dziewczynka czykająca na świętego Mikołaja.
-Dalej dalej wsiadaj ! - pośpieszyła mnie.
-No spokojnie ! - też byłam podekscytowana, ale nie aż tak. Wkońcu ruszyłyśmy spod szkoły z piskiem opon. Wpadłyśmy do domu, szybko coś zjadłyśmy i kłóciłyśmy się która ma iść pierwsza do łazienki. W końcu wpuściłam ją pierwszą mówiąc, że starsi mają pierwszeństwo i śmiejąc się wpadłam do jej sypialni w poszukiwaniu stroju. Przeszukałam całą szafę i wzięłam lśniące czarne getry, dłuższą, luśną bluzkę w biało-czarne paski, z opadającym jednym ramieniem i wyższe czarne trampki w których sznurówki wymieniłam z białych na różowe. Wykąpałam się i spojrzałam na zegarek. 16:50 ! Zrobiłam na szybko makijaż ubrałam się i zbiegłam na dół.
-Dalej, dalej już 17:10, powinnyśmy być już w tasie.
-Już już - w pośpiechu wiązałam buty i.. Urwałam sznurowadło. - Szlag ! Mamo sekunda poszukam tylko zapasowego.
-Tylko szybko !
Wbiegłam na górę przeszukałam wszystkie moje szuflady aż w końcu znalazłam ale zielone i niebieskie. Wzięłam zieloną i ruszyłam na dół.
-W samochodzie założysz, dalej dalej.
Wybiegłyśmy z domu i ruszyłyśmy w trase. Założyłam sznurowadło i usiadłam zapinając pasy. Pędziłyśmy przekraczając dozwoloną prędkość.
-Auć ! - jęknęła mama.
-Co jest ?
-Coś mi do oka wpadło.. - spojrzała w lusterko próbując coś dojrzeć. Usłyszłam klakson, pisk obon, zobaczyłam oślepiające białe światło i... ciemność...

***

Obraz był zamazany. Powoli otworzyłam powieki. Lekko podniosłam głowę.
-Auć ! - jęknęłam.
-Brooke ! - krzyknęła załzawiona Lissa - doktorze !
-Nie krzycz - skarciłam ją.
-Jak się czujesz ?!
-Co się stało ?
Ale pojawił sie doktor.
-Jak sie pacjentka czuje ?
-Strasznie boli mnie głowa
-Nic dziwnego w końcu się w nią uderzyłaś
-Co się stało ?! - chciałam w końcu wiedzieć. Czemu nikt mi nie chciał powiedzieć co się stało ?!
-Miałaś wypadek..-zaczęła Lissa - jechałaś z mamą na koncert pamiętasz ?
Właśnie mama ! Zupełnie o niej zapomniałam !
-Gdzie mama ? Co z nią ?
Cisza.. Lissa znów zaczęła cicho łkać. Lekarz zrobił się blady. Serce waliło mi jak oszalałe.
-Przykro mi - zaczął doktor - ale.. twoja mama nie żyje.. Nie dało się jej ratować..
Co ?! Nie mogłam tego pojąć ! Do głowy nachodziły mi setki pytań, przed oczami gęstniała mgła, a po którkiej chwili już płakałam jak dziecko. Nie wiedziałam co się ze mną teraz stanie...

Jak na początek może być ? Czekam na komentarze (;

4 komentarze:

  1. Oczywiście, że tak! ;d
    Jest fantastycznie ;)

    Dodaję do obserwowanych ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy rozdział przeczytałam się i popłakałam :( Teraz idę czytać rozdział II :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłaś tylko dodać ile ma lat, łatwiej byłoby wczuć się w jej sytuację.
    Popełniasz drobne literówki, ale to nic ;)
    Bardzo fajne, czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sory, widzę, że 16, wcześniej się nie zorientowałam.

    OdpowiedzUsuń