sobota, 18 marca 2017

XV

Hilary wraz z Ritą wczuły się w rolę przewodniczek i szybkim krokiem oprowadziły nas po szkole. Zauważyłam, że Levis bezczelnie wykorzystuje sytuację i posyła uśmieszki obu dziewczynom, które aż oblewały się rumieńcami. Przewróciłam tylko oczami widząc, że ma z tego niezłą zabawę. Zabrzęczał dzwonek, a my rozeszliśmy się do klas.
Lekcje dłużyły się niemiłosiernie. Nauczyciele bez najmniejszego entuzjazmu chcieli nas zachęcić do chłonięcia wiedzy, jednak bez rezultatów. Ostatnią godzinę, którą był hiszpański, miałam wspólnie z Levis'em. Chłopak uśmiechnął się szeroko, widząc mnie przed tą samą klasą.
-Jak tam ? - zagadnął opierając się o ścianę.
-W porządku. Szkoła jak szkoła. Nic specjalnego. Nawet lekcje nadal niezbyt mnie interesują.
-Co ty mówisz ? Mi się tutaj bardzo podoba. Szczególnie polubiłem lekcje biologii. - odparł z powagą, a ja uniosłam jedną brew.
-Czy nie ma to czasem nic wspólnego z nauczycielką Hook ?
-Yyy... Nigdy w życiu. Po prostu właśnie ta lekcja zainteresowała mnie najbardziej. - odpowiedział lekko zmieszany, a ja pokiwałam głową.
-Chyba raczej jej wyzywające ciuchy.
-Co tam mówisz ?
-Nic nic. - odparłam pospiesznie pokazując mu uzębienie. - Chodź. - weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca na końcu klasy. Lekcja minęła wyjątkowo szybko. Nawet nie wiedziałem kiedy, zabrzęczał dzwonek.
-To jak ? Może odwiedzisz mnie dzisiaj ? - zapytał unosząc śmiesznie brwi.
-Jasne, czemu nie. - puściłam mu oczko i ruszyliśmy w kierunki naszej ulicy.
-Miałaś gościa w ten weekend ? Widziałem jakieś auto przed Twoim domem. - zapytał, a ja co dziwne nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć prawdę czy skłamać.
-Był u mnie kolega z dawnej szkoły, Kevin. - zdecydowałam się jednak na bezpieczniejszą wersję.
-Ah koleegaaa... - ten zrobił głupią minę i pokiwał znacząco głową.
-W sumie to przepraszam, przyjaciel. - dodałam specjalnie choć sama nie wiedziałam po co.
-W takim razie w weekend byłaś z jednym przyjacielem, a dzisiejszy dzień spędzisz z drugim. - odparł po czym wskazał na siebie z uśmiechem.
- Jak dobrze mieć wspaniałych przyjaciół! - odpowiedziałam mu szczerze, a w duszy poczułam przyjemne ciepło.
- To jak, wpadniesz teraz, czy później ?- zapytał wskazując na dom pod którym się znajdowaliśmy.
- W sumie mogę teraz, bo taty jeszcze nie ma. Możemy odrobić pracę domową!
- Tak, bardzo mnie zachęciłaś - zaśmiał się i otworzył drzwi frontowe. - A tak w ogóle, co takiego się stało, że przeszliście na "tato" ?
- Hmm... - sama nie wiedziałam czy chcę opowiadać historię ze szczegółami - Śniła mi się mama i bynajmniej nie był to wesoły sen. Postanowiłam, że pójdę do Bill'a, bo nie mogłam zasnąć. Kiedy mnie przytulił poczułam się szczęśliwa, kochana i taka bezpieczna. - zakończyłam wpatrując się w swoje dłonie. Kevin właśnie podał mi szklankę soku z lodówki. - Dzięki.
- Cieszę się, że między Wami zaczęło się układać. - odpowiedział z ciepłym uśmiechem - Ale następnym razem kiedy będziesz miała zły sen, to ja mogę Cię przytulić i pocieszyć - dodał puszczając mi oczko.
- Będę pamiętać, aczkolwiek mam nadzieję, że już nigdy coś takiego mi się nie przyśni - dodałam z bladym uśmiechem. - Hej może pokażesz mi swój pokój ?
- Jasne, jest trochę mały ale mi wystarczy - zaprowadził mnie po schodach do góry i wprowadził do pokoju z jasnymi meblami i ścianami w kolorze ciemnego brązu.
- Ładny, choć masz rację, trochę mały - skomentowałam ze śmiechem i spojrzałam przez okno na park. Dojrzałam tam "naszą" ławeczkę na której teraz siedziała para staruszków.
- Wystarczający aby przyjmować moją piękną sąsiadkę. - podszedł do mnie, aż czułam jego oddech na swojej szyi. Moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. - Nie mogę uwierzyć, że jesteś tutaj ze mną.
- Co masz na myśli? - po chwili Levis przytulił mnie od tyłu i splótł nasze ręce.
- Poznaliśmy się wiele mil stąd, w ciężkim momencie naszego życia, a teraz jesteśmy tutaj razem. W tym momencie czuję się szczęśliwy, mimo tragedii jaka mnie spotkała i to wszystko dzięki Tobie.
Miał rację. Czas z nim w sierocińcu minął mi bardzo szybko i wcale nie rozpaczałam tak długo jak przewidywałam. A teraz byłam szczęśliwa. Miałam ojca, który mnie kocha i przyjaciela mieszkającego naprzeciwko. Czułam bijące od niego ciepło. Po chwili chłopak pocałował mnie delikatnie w szyję. Poczułam ciarki na całym ciele. I nie wiedząc dlaczego znów miałam ochotę żeby mnie pocałował, tak jak wtedy w parku.
- Co Ty masz w sobie, że tak na mnie działasz Brooke - szepnął mi do ucha, a ja odwróciłam się twarzą do niego. - Proszę powiedz coś.
Nie odpowiedziałam. Niewiele myśląc dotknęłam dłonią jego policzka i spojrzałam na jego usta z pożądaniem jakiego jeszcze nigdy nie czułam.
- A co Ty masz w sobie, że czuję się przy Tobie tak swobodnie a jednocześnie skręca mnie w środku kiedy jesteś tak blisko? - odpowiedział mi uśmiechem, a następnie złożył na mych ustach słodki pocałunek.

black.character

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz