sobota, 18 marca 2017

XVI

Siedziałam w kuchni ze szklanką wody wpatrując się w nią z delikatnym uśmiechem. Zamknęłam oczy chcąc jeszcze raz poczuć to co czułam kiedy Levis mnie całował. Po całym ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie wiedziałam co czuję do Levis'a. Można się zakochać w kilka dni? Z jednej strony czułam się jak idiotka rozmyślając nad czymś takim, bo odpowiedź brzmiała nie. Dodatkowo kilka dni wcześniej całowałam się z Kevinem i powinnam się czuć źle, ale zamiast tego byłam z siebie zadowolona. Już wcześniej chciałam pocałować mojego przyjaciela z sierocińca i nawet po tym kiedy Kevin wyznał mi miłość, myślałam właśnie o Levis'ie. 
- Hej ! Jak pierwszy dzień w szkole ? - do domu właśnie wszedł Bill i wyrwał mnie z moich rozmyślań.
- Dobrze, od razu poznałam dwie dziewczyny i pokazały mi szkołę. Zobaczymy jak będzie jutro - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech. - Przepraszam dopiero zaraz wezmę się za obiad, bo po szkole poszłam od razu z Levisem do niego i odrobiliśmy lekcje.
- Spokojnie, mogę dzisiaj ja coś przygotować skoro tyle lat dawałem sobie radę. Co powiesz na najszybsze danie świata czyli polędwiczki w cieście francuskim ? 
- Brzmi przepysznie, ale może Ci pomogę w czymś? Proszę o rozkazy szefie kuchni. - stanęłam na baczność jak żołnierz, a tato posłał mi jeden ze swoich uśmiechów.




- Tato chcę żeby żyło nam się jak najlepiej razem. Przepraszam, że pytam o to znów, ale naprawdę nie przychodzi Ci żaden pomysł, dlaczego mama zdecydowała się na zerwanie z Tobą ? - zapytałam gdy posprzątałam po obiedzie i zajęłam miejsce na kanapie.
- Brooke... wierz mi, myślałem nad tym wiele razy. Myślałem, że po prostu kogoś ma i zdecydowała się tak to zakończyć, ale nie pasowało mi to do zachowania jej rodziców. Zawsze mnie lubili, a przynajmniej takie miałem wrażenie, a nie dali mi w ogóle się skontaktować z Twoją mamą. - odpowiedział na moje pytanie, a po chwili schował twarz w dłoniach. - Analizowałem każdą sytuację, każdy dzień, jej i moje zachowanie i nie wiem, po prostu nie wiem co mogłem zrobić źle.
- Dlaczego zakładasz, że to Ty popełniłeś błąd? - zapytałam na co ojciec zareagował ze zdziwieniem. - Myślałam, że znam mamę ale skoro ona nie mówiła mi tyle lat nic o Tobie, za każdym razem mówiła, że nas zostawiłeś i przedstawiała Cię w złym świetle. A okazuje się, że wiele rzeczy przekłamała. 
- Pozostają nam tylko domysły. Ja cieszę się, że Ciebie mam, dajesz mi radość i w końcu czuję, że żyję dla kogoś i jestem potrzebny. - uśmiechnął się, a ja podeszłam do niego i przytuliłam go siadając na brzegu fotela. Ten jednak podniósł mnie i posadził sobie na kolanach. - Moja mała córeczka. Zawsze marzyłem, że mając córkę będę mógł ją posadzić sobie na kolana, przytulić, poczytać bajki lub po prostu się powygłupiać. 
- Na bajki już jestem za duża, ale przytulać i wygłupiać się mogę. - odpowiedziałam po czym połaskotałam ojca, a ten od razu podskoczył. - O widzę, że ktoś tu ma łaskotki - dodałam ze złośliwym uśmieszkiem, a po chwili pokój wypełnił nasz śmiech.



- Co robisz ? - usłyszałam pytanie po drugiej stronie słuchawki.
- Leżę na łóżku i nie chce mi się podnieść, a muszę się jeszcze umyć. A Ty ? 
- Czekam aż Charlie wróci i wreszcie przyniesie jakieś jedzenie, bo umieram z głodu. A poza tym - przerwał na chwilę, a ja usłyszałam delikatny chichot - Przypominam sobie chwile z Tobą.
Przygryzłam dolną wargę i złapałam sie za głowę. Jakie to było pokręcone. Levis. Pocałunek. To, że mieszka na przeciwko mnie.
- Podejdź do okna.
- Po co? - zapytałam lecz od razu się podniosłam i podążyłam do szklanej szyby. W oknie w domku na przeciwko zobaczyłam chłopaka. Odsłoniłam mocniej roletę i pomachałam do niego.
- Chciałem Cię jeszcze zobaczyć. - odpowiedział i uśmiechnął się słodko. - Przepraszam, wiem, że jestem bezpośredni ale nie mogę przestać o Tobie myśleć. Chciałbym tak patrzeć na Ciebie cały dzień.
Zauważyłam, że pod jego dom właśnie podjechał Charlie i szedł w stronę drzwi z jedzeniem schowanym w papierowej torbie.
- O widzę, że już nie będziesz umierał z głodu. - rzuciłam, a ten uradowany zaczął machać do brata przez okno. - Levis - zaczęłam a ten zwrócił znów wzrok na mnie - Ja też myślę o tym pocałunku.
- Zaraz, ale ja nie mówiłem tylko o tym.
- Ale ja myślę tylko o tym. Teraz to ja jestem bezpośrednia - dodałam śmiejąc się, a jemu wyraźnie to co powiedziałam się spodobało. - Uciekaj jeść żebyś nie umarł mi z głodu. Pozdrów braciszka ode mnie.
- Dziękuję. Śpij dobrze słonko.
- Ty również.
- Ja również co? - zaczął mnie ciągnąć za język ukazując swój równy rząd zębów.
- Ty również słonko. - dodałam po czym się rozłączyłam. 
Rzuciłam się ponownie na łóżko. Zaskakiwałam samą siebie. Zaczęliśmy do siebie mówić słonko? Szybko się to wszytko działo, z jednej strony się obawiałam co z tego wyjdzie, ale z drugiej... Gdzieś w głębi duszy czułam, że nie powinnam się hamować przed niczym. Niedługo kończę 17 lat, przede mną całe życie, powinnam z niego czerpać ile się da. 



Po kąpieli wyszłam jeszcze z pokoju i poszłam do kuchni po szklankę wody. Bill siedział w salonie i przeglądał coś na komputerze. Wzięłam ze sobą szklankę i poszłam do niego. Zauważyłam, że w ostatniej chwili zamknął plik w którym miał zdjęcie mamy.
- Coś się stało kochanie? - zapytał patrząc na mnie lekko zaszklonymi oczami.
- Nie, chciałam tylko powiedzieć jak cieszę się, że Cię mam, tato. - podeszłam do niego i przytuliłam do siebie.
- Teraz będzie już tylko lepiej, obiecuję córeczko - dodał i przycisnął mnie do piersi mocniej. - Jesteś wszystkim co mam.
Uśmiechnęłam się pod nosem na te słowa. Nie wiem dlaczego tak bardzo broniłam się przed pokochaniem go.
- Dobranoc tato - pocałowałam go w policzek i podążyłam schodami do swojego pokoju.

black.character

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz