sobota, 1 kwietnia 2017

XVII

Następnego dnia miałam już jeździć do szkoły z sąsiadami. Nie wiedziałam dlaczego denerwowałam sie momentem kiedy zobaczę Levis'a. Jak się zachować? Przecież nie byliśmy parą, po prostu się całowaliśmy i mówiliśmy sobie "słonko".
Na blacie w kuchni Bill zostawił mi karteczkę a dzień dobry. Uśmiechnęłam się w duchu i wyjęłam sok z lodówki. Piłam go stale tupiąc nogą o stolik kuchenny. Patrzyłam przez okno na spadające płatki śniegu oraz wypatrywałam sąsiadów. Kiedy zegarek pokazał pół godziny do rozpoczęcia lekcji postanowiłam się ubrać i poczekać przy aucie. Ubrałam się więc ciepło, zabrałam torbę i zakluczyłam za sobą drzwi. Kiedy przechodziłam na droga stronę ulicy, ujrzałam chłopaków w drzwiach. Serce zaczęło mi bić szybciej.
- Hej Brooke! - odezwał się pierwszy Charli'e i z uśmiechem podszedł i mnie przytulił.
- No cześć, co Ty taki dobry humor masz? - zapytałam patrząc na niego podejrzliwie. - Tyle czułości już na sam początek dnia?
- Jestem bardzo szczęśliwy. Dostałem drugą pracę i teraz nie będę musiał się martwić czy przeżyjemy do następnego miesiąca. - odpowiedział uradowany, stale pokazując piękny rząd zębów. - Zresztą, jako starszy brat powinienem dobrze dbać o mojego podopiecznego skoro zostałem jego opiekunem. - dodał gdy Levis podszedł do niego po czym chwycił go za szyje i potarł mu czuprynę.
- Już nie rób ze mnie sieroty, też znajdę pracę i nie będę się o nic prosił. - Levis zaśmiał się nerwowo i spojrzał na mnie. - Cześć słonko.
- No hej. - odparłam czując, że się rumienię po czym spuściłam wzrok. Nie miałam doświadczenia w sprawach sercowych, więc każde czułości powodowały, że się peszyłam.
- Słonko ? Uhu, widzę że ktoś tu coś do siebie ma. Zatem w drogę słoneczka. - skwitował Charlie i podszedł do samochodu.



- Jak się masz? - zagadał Levis gdy szliśmy pod salę gdzie odbywały się zajęcia tzw. "higieny" choć nauczyciel mówił na nich o bezpiecznym kontaktowaniu się młodych ludzi.
- Dobrze. Choć jest jakoś trochę dziwnie. - odpowiedziałam śmiejąc się pod nosem.
- Dlaczego? Nie chcę, żebyś się źle czuła w moim towarzystwie.
- Nie nie, to nie tak. Po prostu nie wiem na co możemy sobie pozwolić w stosunku do siebie. - po tych słowach chłopak pocałował mnie w policzek.
- Na co tylko chcesz. Ja jestem otwarty na propozycje. Hej laski! - w tym momencie podeszły do nas Rita i Hilary i udaliśmy się razem na lekcje.



- Umieram z głodu, jak dobrze, że mają tutaj takie dobre jedzenie! - Levis usiadł obok mnie z wielką tacką jedzenia.
- I Ty masz zamiar to wszystko zjeść? W 20 minut? - zapytałam zszokowana wskazując na jedzenie do którego już sie zabierał.
- No co? Jestem głodny, wyszedłem bez śniadania. - odpowiedział po czym zaczął zachłannie pożerać kanapkę z tuńczykiem. - Porobimy coś dzisiaj? Możemy też zrobić lekcje, bo nie ukrywam mam przerażające zadanie z fizyki, a słyszałem, że ktoś tutaj jest dobry. - zaczął świdrować mnie palcem, a reszta osób przy stoliku zaczęła na mnie patrzeć z wielkimi oczami.
- Naprawdę? A pomożesz mi się przygotować do sprawdzianu? Pan Knight chce nam zrobić powtórkę z całego zeszłego semestru, a ja ledwo go zdałam. - zagadała Rita robiąc przy tym kwaśną minę.
- Jasne, że Ci pomogę, choć to dość dużo materiału, więc będziemy musiały się za to zabrać wcześniej.
- Halo a co ze mną? - Levis pomachał ręką w górze, a Rita spojrzała na niego skrzywiona.
- Nie jesteś najważniejszy królewno. - zaczęła się z nim drażnić a wszyscy przy stoliku zawyli chóralnie.
Poczułam, że mój telefon wibruje i zobaczyłam nową wiadomość. Od Charli'ego. "Hej Brooke. Moglibyśmy dzisiaj pograć razem? Niestety w piątek mi nie pasuje, a nie chcę przepuszczać całego tygodnia. Daj znać, mogę wpaść o 17. Charlie :)"
Odpisałam "Hej. Jasne, wpadaj jeżeli to nie kłopot. Będę czekać. Brooke :)"
- To jak może dzisiaj się mną zajmiesz a Ritą w weekend skoro ma tyyyyle materiału do nauczenia ? - zapytał Levis widocznie szczęśliwy widząc minę brunetki.
- Emm.. Przepraszam, ale dzisiaj będę miała lekcje gitary, bo Charlie ma plany na piątek. - odpowiedziałam, a chłopak posmutniał. - Ale spokojnie, jeszcze spędzimy razem całe 3 lekcje, także jedz żebyśmy się nie spóźnili - dodałam z uśmiechem, choć wiedziałam grymas na jego twarzy.



Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc podążyłam, żeby je otworzyć. Ujrzałam w nich uśmiechniętego sąsiada, z wielkim szalem i czapką na głowie.
- Wchodź, bo można zamarznąć - zrobiłam mu miejsce, a ten przekroczył próg. - Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas.
- Przecież tylko zmieniłem plany, nic wielkiego. Dobrze, że nie mieszkasz dalej, bo bym przyszedł jako bałwan. - dodał po czym zdjął płaszcz i buty.
- Przeszedłbyś? Polemizowałabym.
- Ojj, nie grab sobie u mnie młoda. - zagroził mi palcem i dźgnął mnie w bok.
- Młoda? Dobrze, choć staruszku do góry. - ruszyłam schodami na górę i otworzyłam drzwi do swojego pokoju. Złapałam gitarę w ręce i podałam ją Charli'emu. - poproszę o nową piosenkę, tak dla przykładu.
- Hmm... Czy ja wiem, może nie powinienem się tak popisywać, bo wpadniesz w kompleksy. - rzucił, ale wziął gitarę do ręki, usiadł i zamyślił się. Po chwili zaczął grać jakąś nieznaną mi piosenkę. Kiedy dołączył do tego śpiew, zaczęłam się bujać w rytm muzyki. Gdy usłyszałam refren, wstałam i po prostu zaczęłam tańczyć po pokoju. Muzyka wprawiała mnie w dobry humor, a obecność Charli'ego w ogóle mnie nie krępowała, wręcz przeciwnie. Na ostatni refren chłopak dołączył do podskoków w rytm muzyki. Gdy przestał grać razem rzuciliśmy się na łóżko roześmiani.
- O kurczę, fajna piosenka, od dzisiaj chyba moja ulubiona. Co to? - zapytam przenosząc wzrok na chłopaka.
- Dzięki. To moja własna. Kiedyś w szkole grałem w zespole i kilka utworów napisałem. Nic wielkiego. - odpowiedział skromnie po czym podniósł sie i podał mi rękę. - Ale teraz czas abyś Ty się czegoś nauczyła.
- No to może nauczysz mnie to grać? Choć wiem, że pewnie nauczenie się zajmie mi o wiele więcej czasu niż Tobie.
- Jak chcesz to posiedzę tu i do nocy. Zaczynajmy.


- No i super. Naprawdę idzie Ci coraz lepiej. Jeśli będziesz się tak przykładać zawsze to może za jakiś czas utworzymy mały zespół. - skomentował na koniec naszej lekcji, a ja odłożyłam gitarę na miejsce.
- Już nie przesadzaj, dużo mi brakuje do Twojego poziomu. - odpowiedziałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Musisz nadgonić kilka lat ale zobaczymy co to z Tobą będzie Panno Brooke. - dodał po czym zaśmialiśmy się, a w następnej chwili chłopak zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Pocałował mnie. Raz, delikatnie, czule. Wytrzeszczyłam szeroko oczy, nie wiedziałam jak się zachować. Najgorsze było to, że ten pocałunek bardzo mi się spodobał i musiałam się powstrzymywać, żeby go nie powtórzyć.
- Charlie... Musisz już chyba iść. - chłopakowi zrobiło się głupio i zmieszał się. Nie wiedziałam, co Levis powiedział mu o nas, ale wyglądał tak jakby nie rozumiał mojej reakcji. Odwrócił się i ruszył schodami w dół, a ja za nim. Żadne z nas się nie odezwało. Dopiero Charlie zareagował zatrzymując się przy drzwiach.
- W piątek mamy imprezę. Połączenie parapetówki z moimi urodzinami. Proszę, przyjdź. - spojrzał mi w oczy, a ja poczułam, że miękną mi kolana. Przeszywał mnie wzrokiem, a ja czułam się bezbronna, czułam że w tym momencie mógłby ze mną zrobić wszystko. - Proszę, zależy mi. - dodał i przybliżył się do mnie, a ja już dążyłam do jego ust. Kiedy już miały się spotkać, zatrzymałam swój ruch.
- Idź już. - powiedziałam po czym odsunęłam się i spuściłam wzrok. Chłopak posłusznie odwrócił się i zamknął za sobą drzwi.
 Opadłam na ziemię. Czułam, że mój oddech nie może się uspokoić, a serce stale łomotało mi jak oszalałe. Nigdy nie czułam czegoś podobnego. Nie poznawałam samej siebie. Co się ze mną działo? Czyżby Charlie otworzył mi oczy jednym pocałunkiem? Podobali mi się obaj bracia?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz