poniedziałek, 3 kwietnia 2017

XVIII

Następnego dnia postanowiłam, że wyjdę wcześniej i pojadę metrem do szkoły. Jak miałabym znieść kilkanaście minut w aucie razem z dwoma braćmi Martin?
Zeszłam na dół o wiele wcześniej niż zwykle i spotkałam tam Bill'a, z którym nie rozmawiałam wczoraj zbyt wiele. Zrzuciłam wszystko na ból głowy i poszłam się szybciej położyć.
- O cześć! Ty nie w pracy? - zagadałam i poszłam do lodówki wyjąć sobie kilka rzeczy do zrobienia kanapek.
- Właśnie wychodzę. Ale Ty co tak wcześnie się zerwałaś? - zapytał patrząc na swojego rolexa na nagdarstku.
- Obiecałam koleżance, że jeszcze jej wyjaśnię coś z fizyki przed zajęciami. - skłamałam nie podnosząc wzroku na ojca.
- W takim razie może Cię odwiozę?
- Nie trzeba. Pojadę metrem, to prosta droga, poradzę sobie. - odpowiedziałam mu uśmiechem, a ten tylko wzruszył ramionami.
- Tylko uważaj na siebie. Widzimy się po południu - pocałował mnie w głowę po czym zabrał kilka rzeczy ze stołu. - Kocham Cię, pa !
- Ja Ciebie też tato.



Założyłam słuchawki i włączyłam swoją ulubioną playlistę na odtwarzaczu. Stwierdziłam, że muzyka pomoże mi wyłączyć myśli. Przynajmniej zawsze pomagało. Stałam pod klasą z rękami schowanymi w kieszeniach i z zamkniętymi oczami. Po chwili poczułam jak ktoś całuje mnie w policzek. Natychmiast się otrząsnęłam i ujrzałam przed sobą Levis'a.
- Cześć ślicznotko. Pamiętasz, że wczoraj się nieładnie zachowałaś? - zapytał patrząc na mnie podejrzliwie, a mi zaczęło mocniej bić serce. O co mu chodziło? Ci miałam odpowiedzieć? I dlaczego moje wszystkie myśli uciekały do Charli'ego?
- Co masz na myśli? - postanowiłam udawać głupią i postarać się też taką zrobić minę.
- To, że wystawiłaś mnie dla brata. Wczoraj z nim lekcja no to dzisiaj ja Cię porywam na basen. - pokazał mi swój śnieżnobiały uśmiech, a ja odetchnęłam z ulgą i też posłałam mu uśmiech.
- Niech będzie. Nawet z chęcią się wybiorę, bo jeszcze rok temu byłam w świetnej formie. Warto do niej powrócić. - odpowiedziałam, a ten ewidentnie się ucieszył. - Widzimy się po zajęciach? - zapytałam a ten pokiwał głową i poszedł w stronę swojej klasy. Zabrzęczał dzwonek i razem z resztą uczniów, których nadal nie rozpoznawałam, udałam się na lekcję.



- Levis możesz mi powiedzieć czy daleko jeszcze? - zapytałam kiedy przeszliśmy chyba ćwierć miasta, a ten nadal chciał mi powiedzieć gdzie znajduje się nasz cel.
- Tak w zasadzie to nie. - zatrzymał sie w końcu przy dużym krytym basenie zadowolony, że w końcu dotarliśmy.
- A mógłbyś mi powiedzieć, co ta pływalnia ma w sobie takiego, że nie mogliśmy wejść do którejkolwiek, którą już minęliśmy? - zapytałam gdy chłopak otworzył przede mną drzwi budynku.
- Zobaczysz. Dzień dobry. Levis Martin, poproszę dwa miejsca. Dziękuję. - szybko wymienił kilka słów i również uśmiechów z piękną recepcjonistką i poszliśmy w stronę przebieralni. - Widzimy się przy basenie. - puścił mi oczko i podążył do męskiej części.
Znalazłam swoją szafkę i pochowałam do niej swoje rzeczy. Spojrzałam na siebie w lustrze. Nie było źle, nadal na brzuchu widziałam zarys mięśni, a dawno nie trenowałam. Spięłam włosy i zadowolona wyszłam na część basenową szukając Levis'a. Chłopak czekał już przy basenie. Kiedy mnie zobaczył zrobił wielkie oczy.
- No no. Chyba musimy częściej chodzić na basen, jeżeli to jedyna opcja by zobaczyć tak piękne ciało. - rzucił, a ja zarumieniłam się. Zawsze uchodziłam za osobę bardzo skromną, ale jednego byłam pewna. Tego, że na swoje ciało sama pracowałam i to dzięki determinacji wyglądałam właśnie tak jak chciałam. - O właśnie, pytałaś czemu właśnie na tę pływalnię chciałem przyjść. Tam masz powód. - wskazał na coś za mną, a ja się odwróciłam.
Na miejscu dla ratowników ujrzałam Charli'ego we własnej osobie. Wryło mnie w ziemię. Zachwycałam się swoim ciałem, a jego? Kiedy on wyrzeźbił sobie takie ciało? Inni ratownicy w jego obecności wyglądali jakby chcieli się schować. No i mieli powód. A raczej kilka powodów, biceps, triceps i sześciopak.
Levis pomachał do brata, a ten z uśmiechem ruszył w naszą stronę. Poczułam paraliż, panikę! Czy nie tego chciałam uniknąć rano? Spotkania razem z nimi dwoma? Brooke ogarnij się. Przywitaj się i zaraz sobie pójdziesz.
- No cześć młodzi. - rzucił po czym podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek, co jeszcze bardziej mnie zdezorientowało. Następnie poszedł przybić piątkę z bratem, który szczerzył się od ucha do ucha. - Widzę wykorzystaliście darmowe wejście. Korzystajcie póki jeszcze tutaj jestem.
- Czyli to jest ta druga praca? - zapytałam czując, że robią z siebie głupka. - Ciekawe czym ich do siebie przekonałeś. - dodałam po czym poczułam się jeszcze bardziej zażenowana.
- Oczywiście przez wygląd i dlatego, że do twarzy mi w czerwonym. - zaśmiał się, a ja czułam na sobie jego rozbierający wzrok. Bałam się spojrzeć mu w oczy. - To jak zastanowiłaś się i wpadniesz w piątek? - zapytał, a ja zrobiłam wielkie oczy. Jak on mógł zachowywać sie tak naturalnie i jeszcze posyłam mi uśmieszki i spojrzenia?
- Emm.. Nie mogę. Obiecałam Ricie, że pouczymy się fizyki w ten weekend.
- Rita też będzie na imprezie. Razem z Hilary, dzisiaj potwierdziły. - dorzucił się Levis tym samym kradnąc mi jedyną wymówkę jaką miałam w głowie.
- W takim razie załatwione. Bardzo się cieszę. A teraz do wody proszę. - puścił mi jeszcze oczko i odszedł na swoje miejsce żeby obserwować pływających.
Byłam wściekła. Nie wiedziałam dlaczego. Po prostu dobijała mnie myśl, że będę musiała stale hamować swoje uczucia, będę się czuła źle sama ze sobą. Wolałabym zostać w domu i nigdzie się nie ruszać.
- To jak? Gdzie chcesz iść najpierw? - zapytał Levis, ale ja mu tylko posłałam jeden z wymuszonych uśmiechów po czym podeszłam do najdłuższego basenu i wskoczyłam na tor, który był pusty. Płynęłam ile sił w rękach miałam. Nic już nie wiedziałam. Jeszcze kilka tygodni temu nie miałam takich wahań emocjonalnych. To wszystko wina Martinów !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz